POTRZEBA CZUŁOŚCI

czułośćKażdy z nas pragnie czułości i jest do niej stworzony, ale mimo to nie jest łatwo ją zdefiniować. W psychologii mówi się o czułości wtedy, kiedy opisuje się więź, bo jest ona jej immanentną częścią. Dlatego psychologia określa czułość jako podstawową potrzebę, wywodzącą się z relacji matki i dziecka. Opieka nad nowo narodzonym potomstwem wymaga bliskości fizycznej i czułość wywodzi się właśnie z niej. Cała sfera pielęgnacji, dotykania małego dziecka, karmienia go, przewijania, kąpania, pieszczot, przytulania, gdy płacze – ma charakter czuły i buduje więź. Dlatego dzieci z domów dziecka czy z domów, gdzie panuje dysfunkcja emocjonalna, cierpią na zaburzenia więzi. Bez czułości nie ma zdrowej, ciepłej więzi.

Swego czasu przeprowadzono głośne i kontrowersyjne badania na rezusach, odebrano młode matce i umieszczono je w pomieszczeniu, gdzie były dwie kukły – jedna z mlekiem, a druga miękka, szmaciana. Okazało się, że małpie dziecko cały czas siedziało na szmacianej małpie, w którą mogło się wtulić, a tylko na chwilę szło do drewnianej, żeby zjeść. Kiedy dorosło, nie było w stanie nawiązać żadnych relacji z innymi małpami, nie było przystosowane do życia w stadzie. Ostatnim etapem eksperymentu było połączenie dwóch osieroconych małp. Przez pierwszy miesiąc były nierozłącznie sczepione ze sobą. Badanie to dowodzi, że potrzeba czułości rozumianej jako bliskość fizyczna jest bardzo silna u naczelnych, a kiedy nie jest zaspokojona, w późniejszym czasie dochodzi do dysfunkcji w zakresie funkcjonowania w relacji i w grupie.

Nie ma czułości bez dotyku?

Myślę, że każdy postrzega ją trochę inaczej, ale z pewnością musi być w niej bliskość. Można ją okazać też ciepłym, czułym słowem, tonem głosu. Część psychologów twierdzi, że każda rodzina, każdy system wypracowuje sobie swoje wzorce czułości. Jeśli ktoś wie, że jego mama uwielbia dobrą czekoladę, i przyniesie jej tabliczkę w prezencie, może być to dla niej wystarczający gest czułości. Ale jeśli nie dostaliśmy w dzieciństwie czułości, troskliwej opieki i ciepła, nie mamy potem odpowiednich zasobów tych dóbr, żeby obdarować nimi inne osoby. Trzeba najpierw samemu się nasycić, żeby później dzielić się z innymi.

Niektórzy wręcz unikają czułości, są nią zażenowani. I to zarówno wtedy, gdy ktoś ich nią obdarza, jak i wtedy, gdy oczekuje się od nich czułych gestów.

Często bywa tak, kiedy czułość myli się ze słabością. Szczególnie mężczyźni mają z tym problem. A przecież każdy z nas, nawet najsilniejszy, ma takie momenty w życiu, kiedy potrzebuje słowa wsparcia, zrozumienia i okazania życzliwości.

Zdarza się też tak, że obawiamy się okazać czułość naszym bliskim, bo nie wiemy, jak zostanie odebrana albo jakie w nas wzbudzi uczucia. Tak bywa często z czułością pomiędzy rodzicem a dorastającym dzieckiem przeciwnej płci. Rodzice boją się, że ich czułość może być odebrana jako sygnał erotyczny, zarówno przez dziecko, jak i przez nich samych.

Czy nie zaznawszy czułości w dzieciństwie, możemy się nauczyć ją okazywać w dorosłym życiu?

Większość moich pacjentów doświadczyła deficytu czułości w dzieciństwie. Bywa, że rodzice nie potrafią jej dać, co może wynikać z ich własnych deficytów albo lęku związanego z budowaniem relacji. Powstrzymują się przed okazywaniem czułości, tym samym nie dając ani dzieciom, ani sobie możliwości nasycenia się nią. Zdarza się też, że brak czułości jest karą za popełnione przewinienia. Chłód emocjonalny jest jedną z trudniejszych do zniesienia kar, nieraz moi pacjenci mówili: „już bym wolał, żeby ojciec na mnie nakrzyczał, ale on za karę traktował mnie jak powietrze”. Na szczęście zazwyczaj wokół dziecka są inne osoby – dziadkowie, wujkowie, ciocie, nauczyciele czy wychowawcy, którzy mogą dać mu chociaż część tego, co powinno w ramach czułości dostać od rodziców.

Ważnym momentem jest uświadomienie sobie własnej niemocy w tym względzie, bo można być kompletnie nieczułym, ale nie zdawać sobie z tego sprawy. Pierwszym krokiem do zmiany zachowań jest wiedza na swój temat. Tylko wtedy możemy się czegoś nowego uczyć, kiedy wiemy, czego nie umiemy i jakie to ma dla nas i naszych bliskich znaczenie. Osoby, które nie potrafią przyjąć czułości od innych ani poprosić o nią, zazwyczaj nie są też czułe wobec samych siebie.

Co to znaczy być czułym wobec samego siebie?

Przede wszystkim rozpoznawać własne potrzeby. Nie być wobec siebie zbyt restrykcyjnym i nie karać się nieustannie za wszystko. Zauważać swoje uczucia i pragnienia. Iść za swoimi potrzebami, oczywiście z uwzględnieniem potrzeb innych. Zachowywać się wobec siebie tak, jak by się chciało, żeby inni nas traktowali. Pozwolić sobie na różne emocje, również te trudne – jak złość, lęk, niechęć. Często mamy problem z odczuwaniem złości, uważając, że tylko zły człowiek odczuwa gniew. A przecież wszystkie emocje są nam dane w taki sam sposób, nie wybieramy ich sobie. Nie mamy wpływu na to, co czujemy, jedynie na to, jak wyrażamy nasze uczucia. Umiejętność zaakceptowania samego siebie, zaopiekowania się tym, co w nas słabe, bezbronne – jest właśnie wyrazem czułości.

Skoro problemy z okazywaniem czułości są tak powszechne, a trzeba dodać, że wiele kobiet skarży się z tego powodu na swoich partnerów, co się dzieje, kiedy spotkają się dwie osoby dotknięte deficytem czułości?

Zazwyczaj szukamy takiego partnera, który będzie w stanie zaspokoić to, czego najbardziej nam brakuje. Bywa jednak, że pokazujemy siebie takimi, jakimi pragniemy być, a jak już się zbliżymy do siebie, okazuje się, że tak naprawdę nie mamy tych cech, możliwości, umiejętności, które demonstrowaliśmy na początku. Jeśli w tym krytycznym dla związku momencie skomunikujemy się z partnerem i powiemy sobie otwarcie, czego pragniemy, na czym nam najbardziej zależy, mamy szansę wypracować relację zadowalającą obie strony.

Na ile ważne jest dla dziecka, żeby widzieć wzajemną czułość między rodzicami?

Czułość między rodzicami jest dla dziecka szkołą relacji partnerskiej. Bardzo często pytam pacjentów, jak wyglądało to u nich w domu. Jeśli dziecko widzi, jak rodzice całują się na przywitanie czy na pożegnanie, jak przytulają się do siebie, siedząc na kanapie, jak głaszczą się i mówią do siebie pieszczotliwie, to uczy się, jak traktować bliskie osoby i okazywać im uczucie.

Czułość musi być wzajemna. Nie da się nią obdarować kogoś, kto nie jest na nią gotowy albo najzwyczajniej w świecie od danej osoby jej nie potrzebuje. „Wciskanie” komuś swojej czułości na siłę, bez jego zgody, jest nadużyciem. Wszyscy znamy te koszmarne sceny rodzinne, kiedy to różne ciocie, babcie i znajome rzucają się z uściskami, całusami, tuleniem do dzieci, a te sztywnieją z niechęci.

Może to nie czułość, tylko czułostkowość?

Tak, bo czułość – w przeciwieństwie do czułostkowości – nie jest egoistyczna. W czułości chodzi o wymianę, o spojrzenie na kogoś jego oczami, a w czułostkowości jedynie o ekspresję nadmiaru własnych emocji. A tymczasem podstawą czułości jest wrażliwość na drugą osobę – czego ona chce i w jaki sposób życzy sobie otrzymywać bliskość.

Dlaczego mężczyznom jest trudniej okazywać uczucia?

Fizjologia kobiet i mężczyzn różni się, więc nie przeżywamy wszystkiego tak samo, ale to nie znaczy, że mężczyzna ze swej natury pozbawiony jest umiejętności odczuwania miękkich emocji. Natomiast jeśli od najwcześniejszych lat słyszy: „nie płacz i nie pokazuj słabości”, to nic dziwnego, że potem ma problem z okazaniem wrażliwości i czułości. Panuje większe przyzwolenie społeczne na to, żeby kobiety odczuwały i wyrażały bezradność, niemoc i smutek. Dlatego w takich chwilach otrzymują zazwyczaj pocieszenie i wsparcie od bliskich. Mężczyzna co najwyżej usłyszy: „weź się w garść”.

(…)

Czułość to piękny dar bliskości i miłości, tym bardziej cenny, z im większym wyczuciem i uważnością wręczany.

źródło: Zwierciadło

Fragmenty rozmowy z psycholog Katarzyną Grębecką – Romanowską. Rozmawiała Maja Jaszewska.

 

Leave a Reply